Polskie Science Fiction XXI wieku

Czy w Polsce powstają jeszcze filmy science fiction? Oto dowód na to, że tak! Recenzja filmu "Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę"

Dominik Krzeszewski

4/17/20246 min read

Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę, to film debiutancki reżysera, który dodatkowo wcielił się w główną rolę Szymona Hertza. W XXI wieku, w Polskiej kinematografii niewiele znaleźć można utworów próbujących wykorzystywać klasyczny, zachodni model kina science fiction. W większość powstające w naszym kraju produkcje o tym charakterze to filmy krótkometrażowe
o prostej fabule, skupiające się na uwypukleniu koncepcji i elementów wizualnych. Tak jest, między innymi, w przypadku serii Legendy polskie. Dzieło Krzywickiego jest jednak pełnym metrażem
i wyraźnie sięga do tworów kultury amerykańskiej, takich jak Blade Runner czy Mechaniczna pomarańcza. Co ciekawe, główne role w filmie odegrali jego scenarzyści, wspomniany już wcześniej Michał Krzywicki oraz Dagmara Brodziak. W kwestii aspektów wizualnych, twórcy wykorzystali przestrzeń miejską, ukazując ją z możliwie silnie futurystycznej strony. Z uwagi jednak na niewielki budżet, część akcji zdecydowali się przenieść na prowincję i tak mniej więcej po połowie filmu wytraca się jego przyszłościowy klimat, wchodząc w stylistykę polskich bezdroży i pustych plaż.

Fabuła nie jest niczym wyjątkowo odkrywczym i nowatorskim, korzysta ze znanych już wątków, jednakże przeobrażając je nieco. Nie mamy tu do czynienia jednak z popularnym pośród polskich twórców, przeniesieniem historii zachodniej na polskie realia. W filmie dystopijna Polska nie ma swoich cech charakterystycznych i do złudzenia przypomina rzeczywistość z amerykańskich filmów science fiction. Znajdując się już przy temacie dystopii, warto zaznaczyć, że rzeczywistość świata przedstawionego to pesymistyczna wizja przyszłości. Nie tak drastyczna jak w O-bi, o-ba: Koniec cywilizacji, jednakże podobnie jak film Szulkina, Dzień… ukazuje moralny rozpad społeczeństwa, którego nie obchodzi ludzkie życie i jest zdolne do traktowania automatonów jak zabawki. Problemy, jakie podjęli twórcy, to kwestia surowości kar za przestępstwa i zagadnienie niewolnictwa.

W Polsce roku 2028 przestępcy nie są trzymani w więzieniach, a goli się im głowy i zakłada specjalne obroże, które wstrzykują w ich ciało substancję odurzającą, wymazującą wspomnienia, tłumiącą odczuwanie bólu oraz i wywołującą w nich absolutną uległość. Osoby te angażowane są przez państwo do wykonywania prac niewymagających wysiłku intelektualnego lub wynajmowane różnym organom i instytucjom za opłatą. W społeczeństwie znajdują się jednak osoby, sprzeciwiające się takiemu traktowaniu, które decydują się wyjść z inicjatywą, mającą uświadomić ogółowi okropieństwo związane z przemienianiem ludzi w tak zwane automatony. Jedną z takich osób jest główny bohater Szymon, który na swoim profilu społecznościowym informuje, iż w Sylwestra popełni samobójstwo w ramach protestu.

Jego otoczenie reaguje jednak na tę informację entuzjastycznie. Sytuacja ta ponownie przywodzi na myśl Szulkina i jego Ga, ga. Chwała bohaterom, gdzie główna postać, odgrywana przez Olbrychskiego ma zostać nabita na pal. Podobnie dzieje się z aktywistą Hertzem. Ludzie dookoła zdają się bardziej pragnąć jego śmierci niż on sam. Wokół zdarzenia robi się medialny szum, a w jego rejestracje angażuje się nawet stronnictwo polityczne. Co więcej, lekarze tworzą listę osób, które mają dostać po bohaterze ocalałe organy. Obserwujemy tym samym całkowity etyczny rozpad społeczności Warszawy i nie tylko.

Co do samych automatonów, to przestają oni przypominać ludzi. Bliżej im do robotów, z ich mechanicznymi i sztywnymi gestami, milczeniem oraz charakterystycznym, rzucającym się w oczy wyglądem. Zachowanie ich oraz stosunek społeczeństwa względem ich statusu wzbudza skojarzenia
z androidami z Detroit: Become Human, gdzie podobnie jak tutaj skupiono się na motywie niewolnictwa w przyszłości. Przestępcy, przez specjalną substancję stają się maszynami wykonującymi ślepo polecenia. Nawet ich nazwa – automatoni, bardziej łączy ich z maszynami niżeli ludźmi. W jednym z ujęć dostrzec można zaś szyld reklamujący przedstawienie pod tytułem Bajki robotów, w którym wyżej wymienieni najprawdopodobniej występują.

Główny wątek zaczyna się od tytułowego odnalezienia pozbawionej obroży automatonki przez mającego nazajutrz popełnić samobójstwo aktywistę. Jako, że zajmuje się walką o prawa jej podobnych, decyduje się pomóc jej uciec z kraju do azylu w Szwecji. Podróż nie kończy się jednak sukcesem, ponieważ nie udaje im się dostać na prom w Świnoujściu. Służby specjalne ścigają ich aż do plaży, a cały film kończy się ujęciem dwojga bohaterów w morzu. Z pozoru ujęcie wydaje się optymistyczne, jednak biorąc pod uwagę ogół sytuacji wskazuje na raczej nieszczęśliwe zakończenie w postaci pochwycenia protagonistów przez funkcjonariuszy.

Utwór łączy w sobie elementy wielu gatunków filmowych, takich jak science fiction, poważnego dramatu, komedii, filmu obyczajowego i kina psychologicznego. Elementy humorystyczne dostarczane są przez groteskowe zachowanie oswobodzonej Blue, która zachowuje się jak małe dziecko oraz za wzorem postaci Kevina Spacey z K-PAX, w osobliwy sposób je, tak jakby pierwszy raz miała do czynienia z jedzeniem. Nawiązanie do filmu Softley’a jest również wspomniane przez jednego z bohaterów, kiedy wyśmiewając Szymona i jego okulary przeciwsłoneczne, przyrównuje go do postaci Prota. Ponadto na późniejszym etapie filmu dziewczyna decyduje się na podróżowanie z kurą, co przynosi duetowi negatywne konsekwencje, jednak buduje wątek komediowy. Te kilka elementów humorystycznych mocno kontrastuje z ciężkim klimatem obecnym na początku.

Film niejako startuje z bardzo wysokiego poziomu dramatycznego, mówiąc w podniosły sposób
o okrucieństwie systemu, by później przejść do dość lekkich klimatycznie
przygód dwójki uciekinierów. Niestety w mojej opinii działa to trochę na minus. Dzieje się tak głownie za sprawą dość topornego głównego bohatera, z którym trudno się utożsamić. Przez cały film co jakiś czas prezentowane są urywki wspomnień z bliżej nieokreślonej akcji Szymona i jego stronników, wśród których obecna jest również bliska mu dziewczyna o imieniu Julia. Kobieta zostaje prawdopodobnie pochwycona przez służby, przez co bohater czuje się winny, lecz nie może nic zdziałać. Wątek ten nie jest dobrze poprowadzony, gdyż finalnie niczego szczególnie istotnego nie wnosi. Hertz nie zaczyna traktować Blue jak nowej wersji Juli, nie zdradza nikomu do czego tak naprawdę doszło podczas wspominanej akcji i jakie były jej cele.

Kolejnym dodatkowym wątkiem jest konflikt rodzinny między Szymonem, a jego ojcem. Jego niewielka długość i skromność inscenizacyjna pozwalają uważać jednak, że został dodany tylko po to, by nieznacznie przedłużyć fabułę. Co prawda wprowadza nowe spojrzenie na bohatera pod kątem jego odcięcia się od rodziny i zaprezentowania negatywnych cech, jakie posiada, jednak brak rozbudowania tegoż wątku sprawia, że zdaje się on mało istotny
w kontekście całego filmu. Motyw trudnych relacji z ojcem jest w filmach przygodowych aż nadto stosowany. Tutaj jednak twórcy pokusili się o pewne odejście od sztampy i postawili syna jako winowajcę konfliktu oraz nie pozwolili bohaterom na cudowne pogodzenie się. Ojciec bowiem, pod wpływem rozdrażnienia decyduje się poinformować służby o miejscu pobyt Szymona. W ten sposób zakończenie utworu nabrało pewnej oryginalności i odmienności od klasycznych wzorców kina science fiction.

Z elementów, które można uznać za szczególnie udane to, w mojej opinii, gra aktorska Dagmary Brodziak, ciekawe wizualnie zaprezentowanie Warszawy oraz bardzo wymowne przedstawienie Sylwestra w atmosferze letniej, co w dzisiejszej perspektywie nie brzmi wcale tak surrealistycznie. Osobiście nie podobała mi się jednak konstrukcja głównego bohatera, choć nie uważam jej za zepsutą. Postać zyskuje swoją niejednoznacznością. Jest głębsza niż większość klasycznych, modelowych protagonistów o nieskazitelnym charakterze. Bohater z wadami, zrezygnowany, odcinający się od społeczeństwa i słaby. Finalnie ponoszący porażkę, nie realizując swojego planu –samobójstwa w ramach protestu ani nie ratując Blue przed ponownym zniewoleniem.

Mimo wielu zalet brakuje w jego opisie jednak dopełnienia i uzasadnienia jego zachowań. Pojawiające się przebłyski pozostawiają więcej pytań niż odpowiedzi, chociaż wcale nie trzeba tego uznawać za wadę. Jednymi z zalet filmu Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę są właśnie niedopowiedzenia. Nie dowiadujemy się o przeszłości Hertza, tak samo jak nie otrzymujemy żadnych informacji na temat życia Blue, a przecież, o czym należy pamiętać, by zostać automatonem, musiała popełnić jakieś duże przestępstwo. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że ratowana przez aktywistę kobieta z wygoloną głową to na przykład morderczyni. Film nie daje nam odpowiedzi
i pokazuje wyzwoloną niewolnicę bez pamięci jako postać pozytywną i bezbronną, która bez pomocy empatycznej osoby nie ma szans przetrwać. Przesłanie dzieła być może oscyluje gdzieś w zakresie zagadnienia, czy dokonując wielkiej zbrodni przestajemy być ludźmi?

Czy poprzez morderstwo tracimy prawo do człowieczeństwa? Czy lepsza jest pozorna wolność bez rozumu i pamięci, czy świadoma niewola i ból? Twórcy jednak wzbraniaj się od wyrażania swego zdania, decydują się pozostawić widza z wieloma tropami i udowodnić, że zapomnienie i nieświadomość wcale nie muszą być lepsze od cierpienia związanego ze wspomnieniami i fizycznym bólem.

Bibliografia:

Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę, reż. M. Krzywicki, 2021

Blade Runner, reż. R. Scott, 1982

Mechaniczna pomarańcza, reż. S. Kubrick, 1971

O-bi o-ba: Koniec cywilizacji, reż. P. Szulkin, 1984

Ga, ga. Chwała bohaterom, reż. P. Szulkin, 1985

K-PAX, reż. I. Softley, 2001

Detroit: Become Human, prod. Quantic Dream, 2018